wieś

PIASECZNO

gromada Piaseczno, gmina Siedliszcze, powiat Kowel, woj. wołyńskie
parafia r-k Buceń


Opracowywane w okolicy:
Stara Wyżwa, Tekla, Bucyń,

A B C D E-F G H I J K L-Ł M N O P R S-Ś T U W Z-Ż


Projekt WYKAZU GOSPODARSTW, stan w około 1939 r.

1.FRONTCZAKFranciszek +1943, żona Stanisława +1943, synowie: Henryk 1930 i Kazimierz 1939-1943.
2.MAMIŃSKIIN. +1943.

Brak więcej informacji. Proszę Państwa o pomoc w uzupełnianiu wykazu.

Osoby zainteresowane miejscowością / udostępniające informacje:

FORMULARZ zgłoszenia rodziny i uzupełnienia danych

L.p.

Informacje

1.

Czesław Kamiński[wrzesień 2014] poz. 1-2 ze strony www.czkamyk(a)op.pl

Relacja Henryka Frantczaka, ugodzonego nożem 38 razy: Była niedziela. Wieczorem przyszedł do nas sąsiad Maminski – Polak i rozmawiał z moim ojcem Franciszkiem, siedząc na kłodach drzewa na naszym podwórku. Ja też tam siedziałem. Miałem wtedy 13 lat. Wtem znienacka otoczyli nas uzbrojeni Ukraińcy mający maski na twarzach. Widziałem, jak Mamińskiego związali, a mnie z moim ojcem zapędzili do mieszkania. W mieszkaniu zaczęli tatusia bić, dźgać lufami w głowę. Na ten widok ja schowałem się za drzwi. Wkrótce jeden z bandytów znalazł mnie za drzwiami, chwycił za gardło i wyprowadził na dwór. Następnie przycisnął mnie do ściany domu i zaczął zadawać ciosy nożem w piersi. Czułem ból, jak gdyby silne ukąszenie muchy. Potem straciłem przytomność. Zacząłem ją odzyskiwać bardzo powoli. Jak we śnie widziałem, jak mordują moją mamę Stanisławę. Słyszałem jęki ojca. Kiedy stałem się bardziej przytomny, poczułem silne pragnienie i powoli wstałem na nogi. Bandytów już nie było. Wszedłem do mieszkania i napiłem się wody. Wyszedłem na podwórze i tu ujrzałem leżącą matkę z ukośnie rozrąbaną głową. Dalej leżał i jęczał mój trzyletni braciszek Kazio. Miał wbity kołek w brzuch i tak konał przygwożdżony do ziemi. Kiedy odezwałem się do niego, prosił pić. Powoli i z trudem poszedłem do studni i zaczerpnąłem nieco wody. Podałem ją Kaziowi. Ten, po wypiciu, wkrótce skonał. /.../ Tak przeleżałem do rana. Kiedy nastał dzień, wstałem, rozejrzałem się i nikogo nie zauważywszy, wszedłem do mieszkania. Z rozprutego brzucha wychodziły mi kiszki, więc wziąłem ręcznik i przepasałem się nim. Postanowiłem następnie pójść nad rzekę w nadziei, że może kogoś spotkam (Siemaszko..., s. 1141 – 1143). Henryk Frantczak dotarł do szpitala, długo leżał nieprzytomny. Pozostał kawalerem, od tragicznych wydarzeń w 1943 roku wzrost mu się zatrzymał, cierpiał na głuchotę, odczuwał ból blizn. Przeżył, więc nie jest zaliczony do ofiar ludobójstwa.

Data powstania strony: wrzesień 2014 r., ostatnia edycja: październik 2014 r.