Maria z Raczyńskich Czaplicka O Żydach z Krzemieńca Gdy rozpoczęła się akcja gromadzenia Żydów w tzw. gettach, inteligencja żydowska postanowiła nie poddać się. Było ich w Krzemieńcu dużo, kilku lekarzy, farmaceutów i jednocześnie właścicieli aptek, adwokatów, właścicieli przetwórni, hurtowni oraz największych i najelegantszych sklepów. Byli to ludzie naprawdę inteligentni i bardzo bogaci. Większość ukończyła wyższe studia. Zebrali się oni wszyscy na wytwornym przyjęciu. Panowie w smokingach i frakach, a panie w sukniach balowych. Puste butelki świadczyły o dużej ilości wypitego szampana. Ostatni toast z szybko działającą trucizną (co wykazała sekcja zwłok) był ostatnim w ich życiu. Nasz doktor domowy Kokiel miał śliczną, czteroletnią córeczkę - Esterkę. Bawiła się ona często z moim Jaremką [Jeremim Julianem Czaplickim] i była urocza z bujnymi lokami na główce. Lubiliśmy ją wszyscy. Gdy nadszedł dla Żydów w Krzemieńcu tragiczny moment, ojciec Esterki podał wodę z sokiem i truciznę żonie i ukochanej córeczce, a stwierdziwszy zgon, poszedł na przyjęcie, o którym pisałam. W Krzemieńcu mieszkałam kilka lat, aż do chwili wkroczenia bolszewików i anektowania przez nich Wołynia. Gdy później opowiadano mi o tym co opisałam, byłam dumna z nich wszystkich, moich dobrych znajomych. Nie poniewierali się, nie cierpieli nędzy, głodu, nie męczyli się w komorach gazowych. Fragment wspomnień Babci przysłała Anna Czaplicka, grudzień 2013. |
--------------- |